Mega osłabienie , które trwa od prawie miesiąca to wynik silnej radioterapii. Domyślałam się , aczkolwiek pewności nie miałam. Pani doktor mnie poinformowała , że naświetlanie, które dostałam to t…
,,Nigdy nie wiesz, jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem, jakie masz”. Mam na imię Anna. Moja „przygoda” z rakiem rozpoczęła się na początku 2013 r. Najpierw zrobiłam kontrolne badania krwi, w tym hormony tarczycy. Większość w normie. Znajoma lekarka namówiła mnie, żebym tak dla siebie wykonała badanie usg. I od tego momentu machina ruszyła. W usg wyszedł podejrzany guz, potem biopsja, druga biopsja, seria badań, pobyt w szpitalu i wstępna diagnoza rak rdzeniasty tarczycy z przerzutami. W lipcu 2013 operacja usunięcia tarczycy w Zgierzu. Po operacji obudziłam się z niesprawną ręką. Myślałam że to chwilowe, ale niestety nie. Mam uszkodzoną górną część splotu ramiennego barku prawego. Od tamtej pory jestem osobą niepełnosprawną. Przez Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności mam ustalony stopień niepełnosprawności w stopniu znacznym. Jednak moim głównym schorzeniem jest nowotwór tarczycy. Jest to jeden z tych nowotworów, które gorzej się leczy. Podstawowe leczenie to usunięcie guza. W przypadku gdy nowotwór zdążył się już przerzucić sytuacja się komplikuje. U mnie przerzuty są już w wątrobie, płucach i kościach. Przeszłam kilka terapii. Leczenie jodem, chemioterapię. Wszystko to mocno obciążyło mnie finansowo. Obecnie jestem w trakcie przyjmowania leku Caprelsa w ramach RDTL (Ratunkowego dostępu do technologii lekowych). Niestety lek powoduje wiele skutków ubocznych, co wiąże się z dodatkowymi wydatkami na inne leki, suplementy. Oczywiście powinnam być cały czas poddawana rehabilitacji ręki, ponieważ pogłębia się zanik mięśni, nasilają się bóle. W ramach NFZ nie można liczyć na zbyt wiele, a koszt rehabilitacji w prywatnym gabinecie jest dla mnie za wysoki. Obecnie mieszkam w wynajętym pokoju i utrzymuję się sama. Nie mogę liczyć na pomoc rodziny. Moi rodzice sami są w trudnej sytuacji finansowej. Są już po sześćdziesiątce i sami wydają sporo na swoje lekarstwa. Pomóc Annie można dokonując wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 Tytułem: “1107 pomoc dla Anny Kluczewskiej” wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Anna: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” PL31109028350000000121731374 swift code: WBKPPLPP Bank Zachodni WBK Title: “1107 Help for Anna Kluczewska” Aby przekazać 1% podatku dla Anny: należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1107 pomoc dla Anny Kluczewskiej” Annie można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPAY: Podaruj Kawałek Nieba...
Natalia Organek z Małej Wsi potrzebuje 100 tys. zł, by po raz trzeci wygrać z rakiem - opinie czytelników. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Dramatyczna walka z czasem i chorobą. Natalia Organek z Małej Wsi potrzebuje 100 tys. zł, by po raz trzeci wygrać z rakiem. Jeżeli uważasz, że
Karolina Gabarkiewicz z programu "Kto poślubi mojego syna?" zachorowała na raka piersi. Była uczestniczka show TVN otrzymała wsparcie z teleturnieju TVP. Pieniądze z wielkanocnego odcinka "Familiady" zostaną przeznaczone na jej leczenie. Karolina Gabarkiewicz była uczestniczką ślubnego show TVN "Kto poślubi mojego syna?". W programie prowadzonym przez Agnieszkę Jastrzębską samotni mężczyźni próbowali znaleźć kandydatkę na żonę z pomocą matek. Karolina poznała na planie Konrada Rybaka, z którym wkrótce stworzyła szczęśliwy związek. W lipcu 2020 roku para stanęła na ślubnym szczęście uczestniczki ślubnego show burzy druzgocąca diagnoza. Krótko po nagraniach u Karoliny wykryto nowotwór piersi, który z czasem dał przerzuty. Rozpoczęła się walka o życie. Karolina zaczęła szukać pomocy w internecie, w tym celu założyła profil na Facebooku "Karolina - Moja Walka z Rakiem Piersi", gdzie dzieli się informacjami o swoim stanie zdrowia i postępach w leczeniu. Na szczęście może liczyć na wsparcie bliskich, przyjaciół oraz grupy Amazonek. To od nich dostałam ogromne wsparcie w pierwszych momentach załamań, płaczu, smutku. I powiem Wam, że w takich momentach człowiek przekonuje się ilu wspaniałych ludzi ma wokół siebie - czytamy w jednym z postów Karoliny. Aktor "M jak miłość" i "Plebanii" walczy z rakiem. Rodzina prosi o pomocKto poślubi mojego syna: Karolina Gabarkiewicz otrzymała pomoc z "Familiady"Byłej uczestniczce reality show potrzebne są pieniądze na pokrycie kosztów terapii. Karolina Gabarkiewicz zbiera środki przez Fundację Rak'n'Roll. Udało jej się także otrzymać wsparcie z popularnego teleturnieju Dwójki. Jak poinformowała na swoim profilu, kwota wygrana przez uczestników "Sanatorium miłości" w specjalnym odcinku "Familiady" wkrótce trafi na jej konto. Dziękuję uczestnikom Sanatorium miłości TVP oraz Familiada TVP za przekazanie mi wygranej. Z całego serca Wam dziękuję - napisała Karolina Gabrkiewicz. Przypomnijmy, że w specjalnym odcinku "Familiady" wystąpili: Halinka, Jadzia, Krystyna, Andrzej, Zdzisław i Edward. Kuracjuszom z "Sanatorium miłości" udało się zdobyć 26 tys. złotych. Karolina Gabarkiewicz przeznaczy je na dalszą terapię. Niestety na początku kwietnia była gwiazda "Kto poślubi mojego syna?" dowiedziała się o kolejnych PIT i podaruj 1 procent Fundacji Radia ZET
Kochani moja koleżanka Karolina -Moja Walka z Rakiem Piersi oto nasza historia jak się poznałyśmy napisałam do Karoliny na jej Fanpage jak zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy piersi i mama
Codzienność z rakiem Codzienność z rakiem „Każdy dzień przeżyj tak jakby był twoim ostatnim.” Właśnie niedawno dotarło do mnie, że w mojej sytuacji jest to powiedzenie niezwykle realne. Czasem w natłoku dnia codziennego zapominam o tym, ale nie na długo. Cóż życie jest za krótkie. Myślę, że trzeba po prostu zapiąć pasy i dać się cieszyć tą jazdą […] Pokochać siebie- rok po diagnozie rak Właśnie dzisiaj myśląc o różnych rzeczach uświadomiłam sobie, że większość z nas żyje jakby na próbę. Robimy to czego się od nas chcemy coś zmienić, a tak naprawdę odkładamy to na później. Na bliżej nieokreśloną przyszłość. Chyba lepiej jest jednak funkcjonować bardziej świadomie. W zgodzie z innymi i samym sobą również. Myślę, że ze […]
Uff, minął kolejny, już prawie 9 rok z rakiem prostaty. Parametry wyjściowe bardzo kiepskie, "młodzieniec" wśród prostatyków (diagnoza 47 lat), trzymam się. Trzymam się, jak kapitan sterujący statkiem na wzburzonym morzu, pełnym raf i mielizn, z uszkodzonym sterem. Tylko żagle gnają moją arkę ku nieznanej przyszłości.
Sok zaparcia 4 marchewki 1 jabłko 1 szklanka surowej kapusty kiszonej Alternatywnie 1 jabłko 1 szklanka surowej kapusty kiszonej 1/2 główki sałaty masłowej Sok Wątroba 1 czarna rzodkiew lub 6-8 czerwonych rzodkiewek 12 dużych zielonych i żółtych liści cykorii 6 łodyg szparagów 3 marchewki 1 ogórek Sok Woreczek żółciowy oczyszczanie 6 marchewek 1 mały czerwony burak 1/2 cytryny 6 czerwonych rzodkiewek lub jedna czarna rzodkiew Sok wspomagający system immunologiczny Nasiona z 2 dużych granatów 4 duże marchewki sok z 1/2 limonki 1 łyżka stołowa syropu klonowego Ważna Uwaga! Jednym z moich celów jest podzielenie się z wami naturalnymi metodami walki z nowotworem. Informacje, które piszę pochodzą z różnych źródeł, ale nie mogą być przez was traktowane jako porady lecznicze. Przed jakimiś zmianami w obecnym sposobie leczenia należy skonsultować się z lekarzem prowadzącym. Nikt jeszcze nie wynalazł skutecznego leku na wszystkie rodzaje raka, ale walczyć trzeba, bo życie jest zbyt piękne, by je podporządkować chorobie nieprawdaż? Walka z RAKIEM Od dziecka marzyłam żeby zostać lekarką wojskową. Dlaczego tak? Myślę, że to wpływ między innymi filmu czterej pancerni i pies. Zawsze w swoich zabawkach miałam igły, strzykawki i jedną lalkę, która musiała znosić wszystkie zabiegi. Były też i misie ale niestety wypchane trocinami i po wstrzyknięciu setek zastrzyków z wody były do wyrzucenia:)W ciągu dalszych lat moja świadomość ukształtowała się na tyle, że wiedziałam na pewno na czym będzie polegała moja praca. Pierwszego poważnego wyboru musiałam dokonać po maturze dostałam się na wydział lekarski i na pielęgniarstwo. Wtedy miałam duży dylemat, ale teraz po 20 latach stwierdzam, że mój wybór był zdecydowany i trafny. Zostałam pielęgniarką. Uwielbiam pracę z ludźmi, lubię im pomagać, wysłuchać, doradzić. Choroba jest stanem, gdzie każdy z nas oczekuje zrozumienia, ciepła drugiego człowieka i opieki. Wtedy czuje się silniejszy, zmotywowany i rusza do walki z chorobą. Wystarczy jednak jedno małe zwątpienie i wszystko runie jak przysłowiowy domek z kart. Nie pracuję sama. Jest ze mną zawsze mój Anioł Stróż. To prawda, że czasami się nie rozumieliśmy, nasze drogi się mijały, teraz jest pełna współpraca. Nawet wtedy gdy czuję, że zaczyna mi brakować cierpliwości, albo natłok pracy nie pozwala na poświęcenie tyle czasu choremu ile pacjent wymaga On sprowadza mnie do pionu i po chwili już wpadam na dobre tory. Przyjaciel to za małe słowo. Jest dla mnie najważniejszy, jest moim przewodnikiem, pocieszycielem, nauczycielem i ogniwem z Bogiem. Wiele zniesie. Zdążyłam już się o tym przekonać, gdy dowiedziałam się, że mam raka. Ja służba zdrowia, osoba, która opiekuje się chorymi ma raka? Przecież to niemożliwe. To naprawdę mnie dotyczy??! Gniew, płacz, ból, niedowierzanie. Wykrzyczałam to mojemu Aniołowi i usłyszałam ….ciszę. Cisza, aż dzwoniła mi w uszach. Pomyślałam no tak jak się krzyczy to wtedy się nie słyszy co ktoś ma do powiedzenia. Powoli spływał na mnie spokój. Jednak nie do końca. Jeszcze miałam nadzieję, że badanie histopatologiczne wyjdzie dobrze. Pierwsze wyszło źle, ale może nastąpiła pomyłka. Zdarza się prawda? Jednak nie tym razem. Tak nie było. To Rak i koniec kropka. Kiedy już pogodziłam się z diagnozą zaczęłam się modlić i rozmawiać z moim Aniołem. Zaczęłam od tego, że moja choroba jest po coś. Z jednej strony rozważałam krzyk mojego ciała, coś jest nie tak, że pojawił się objaw w postaci raka , a z drugiej strony doświadczenie. Pracując z osobami z rakiem zawsze mówię proszę się nie martwić, teraz są różne możliwości, zdobycze medycyny radzą sobie z wieloma przypadkami. Mówiłam to w formie pocieszenia, a teraz z moim doświadczeniem może będę bardziej przekonująca. Może właśnie to tak ma być? Kiedyś czytałam o terapeucie, który pracował z narkomanami. Żeby ich zrozumieć i im pomóc skutecznie też przeszedł przez narkomanię i odwyk. Może to na tym polega??! Prawda przyszła bezlitosna. Rak się potwierdził. Jednak dzięki ogromnemu wsparciu bliskich i znajomych ta diagnoza już nie była tak druzgocąca jak pierwsza. Wtedy pomyślałam, że w życiu miałam wiele wyzwań więc i to muszę podjąć. Raczej nie należę do osób, która się poddają łatwo. Znowu modlitwa i rozmowa z Aniołem żeby nie był złośliwy i żebym nie musiała brać chemii….Wierzę w to, że nic nie dzieje się przypadkowo. Spotkałam znajomego, lekarza od tego momentu moje życie obróciło się o 180 stopni. Już wiedziałam, że walkę podejmę i mam zamiar ją wygrać. Czemu to spotkanie było tak ważne? Mój nazwijmy go tak Szaman uświadomił mnie w tym co już do mnie doszło, ale nie całkiem. Rak to nie choroba to wołanie ciała o pomoc. Trzeba w takim razie działać żeby nie było za późno. Niekoniecznie metodami konwencjonalnymi. No cóż takich metod nie znałam. Słyszała gdzieś tam o noni, wilka korze, ale żadnych konkretów. Rady Szamana potraktowałam jako kolejne zlecenie lekarskie. To wszystko podtrzymywało mnie na duchu i dawało choć odrobinę kontroli nad moim życiem. Od tego czasu oprócz życia normalnego zaczęłam zajmować się zabijaniem komórek nowotworowych. To kolejna moja praca która ma zwiększyć szanse na przeżycie. Mam dla kogo żyć. Mam męża, syna, chrześniaki, psa, przyjaciół, znajomych, pacjentów. Cudownych przyjaciół, którzy się zwarli w szeregi i stanęli za mną murem. Czego można więcej oczekiwać. Czy to nie jest największy dowód wiary i miłości bliźniego? Uświadomiłam sobie też, że życie jest bezcennym darem o który troszczymy się dopiero wtedy, gdy go tracimy. To wpływa w sposób decydujący na to, jak myślimy. Nagle straszliwie ważne staje się to, żeby żyć „właściwie”, w każdym znaczeniu tego słowa. Rozumiesz, że twoje szanse na dożycie starości znacząco się zmniejszyły. Słynna maksyma „carpe diem” nabiera osobistego wymiaru. Optymizm to kolejny mój sprzymierzeniec. Ja zawsze patrzę na wszystko w różowych kolorach nawet wtedy, gdy wydaję się, że jest źle, bardzo źle. Zaczęłam od stwarzania rakowi środowiska zasadowego. Warzywa , owoce , kąpiele zasadowe, woda zasadowa. Skąd woda? Z jonizatora, który otrzymałam w prezencie od przyjaciół. Od Szamana zestaw ziół i wiele wiele cennych wskazówek, a przede wszystkim nadzieję i siłę dam radę:) Moja modlitwa została wysłuchana. Okazało się, że to co noszę w sobie jest mało złośliwe i na dzień dzisiejszy nie potrzeba podawać chemii. Dopiero jak coś zacznie się dziać. Niestety jest w fatalnym miejscu nieoperacyjnym i szanse na zabicie go chemią też są niewielkie. Można go tylko powstrzymać lub nieco zmniejszyć. Z tą radosną wiadomością podzieliłam się najpierw z moim szefem. Jak usłyszał huurra nie dostanę chemii chyba spojrzał na mnie bardzo bardzo dziwnie. Myślę, że jako lekarz woli zoperować, dać chemię i zabić komórki rakowe. A tu ja cieszę się, że będę tylko pod kontrolą radiologiczną…. Nie jest łatwo gotować i przygotowywać rodzinie posiłki i jeść tylko warzywa i owoce. Ale jak pomyślę, że on tego nie lubi uśmiech satysfakcji pojawia się na mojej twarzy. Po co to piszę ? Po to żeby wszyscy w podobnej sytuacji nie tracili wiary i nadziei. Bóg istnieje i pomaga trzeba tylko sobie wypracować właściwy z Nim sposób komunikacji. Uważam, że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek. Trzeba żyć pełnią życia i brać to co ono nam oferuje nawet wtedy, gdy nam się to nie podoba. Trzymajcie za mnie kciuki. To początek mojej nowej drogi w uzdrawianiu mojego ciała. Codzienność z rakiem Codzienność z rakiem „Każdy dzień przeżyj tak jakby był twoim ostatnim.” Właśnie niedawno dotarło do mnie, że w mojej sytuacji jest to powiedzenie niezwykle realne. Czasem w natłoku dnia codziennego zapominam o tym, ale nie na długo. Cóż życie jest za krótkie. Myślę, że trzeba po prostu zapiąć pasy i dać się cieszyć tą jazdą póki możemy. Bez żadnych wątpliwości, bez żadnych ukrytych niepokojów. Każde doświadczenie nawet to najgorsze , każda decyzja nawet ta zła czegoś nas uczy. Nie powinniśmy bać się popełniania błędów, ale starać się je jak już są naprawiać. Rzucanie się na wszystko z głową w dół nie ma sensu. Ostatecznie z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Na szczęście istnieje coś takiego jak nieprzewidziany czynnik, prawdopodobieństwo, że zdarzy się coś zupełnie niespodziewanego, coś zdumiewającego. Dzięki temu życie staje się przygodą. Wchodź w to i rzuć się światu w ramiona! Rak nietolerancja Tak sobie od jakiegoś przeglądam wpisy różnych osób, które zmagają się z tym samym co ja. Niestety nie podoba mi się podejście osób, które te wpisy komentują! W wielu płaszczyznach naszego życia spotykamy się z nietolerancją. Wiem wiem stary wyświechtany temat , ale jakże na czasie. Pozwólcie, że trochę go odkurzę. Nietolerancja polega na BRAKU SZACUNKU I WYROZUMIAŁOŚCI dla cudzych poglądów. Regułka jest szersza, ale mi właśnie o poglądy chodzi. Niestety w większości ofiarami nietolerancji padają osoby „inne”, niepełnosprawne, chore, słabsze psychicznie. Każdy z nas ma inny charakter, inną osobowość i inne upodobania. Są ludzie otwarci, szczerzy, towarzyscy i lubiani. Są także i tacy, którzy boją się otworzyć na świat. Zamknięci w sobie, małomówni. Takie osoby są najczęściej wyśmiewane. Takie osoby, bezsilne i lękliwe padają najczęściej ofiarami nietolerancji. Są często maltretowane psychicznie, przez co tracą pewność siebie i coraz bardziej zamykają się w sobie. Nierzadko prowadzi to do poważnych stresów, niekiedy depresji, a nawet prób samobójczych. Niestety nietolerancja również sięga do sposobów leczenia i walki z chorobami. Każdy z nas ma wolny wybór jeśli chodzi o metody leczenia i terapii. Szczególnie w chorobach ciężkich często nieuleczalnych. Niestety coraz częściej na różnych forach o podobnej tematyce spotyka się ludzi, którzy negują, wyśmiewają metody leczenia naturalnego. W tym momencie chciałabym żeby każdy uderzył się w pierś i postawił się w sytuacji ciężko chorego. No cóż jest to trudne prawda? Jesteś zdrowy a masz poczuć się chory. Obawiam się, że kto tego wszystkiego nie przeszedł nie jest sobie nawet w minimalnym stopniu wyobrazić jak to jest! Teraz odpowiedz na pytanie czy taki człowiek MA COŚ DO STRACENIA? W takim razie skąd to ośmieszanie? Jeśli ty wybrałbyś ( wybrałabyś) metodę zalecaną przez onkologa ok twoja sprawa. Idź bierz chemię, naświetlaj się operuj ALE BĄDŹ TOLERANCYJNY dla tych, którzy próbują ratować się inaczej. Mieszkamy w wolnym kraju i każdy może postąpić tak jak uważa to za stosowne. Odrobina wsparcia i zrozumienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Powinniśmy cieszyć się i dziękować Bogu, że świat jest tak ludzko różnorodny i z każdym dniem możemy odkrywać go na nowo. Kochani świat zbudowany jest na wierze i miłości więc bądźmy lepsi dla siebie, a życie stanie się piękniejsze. Wszystko jest możliwe niemożliwe wymaga po prostu więcej czasu Pytacie czy jeszcze coś napiszę. Pewnie tak, choć powrót tutaj to powrót do myśli o chorobie i zdarzeniach o których niewątpliwie warto zapomnieć. Dopiero cieszyłam się z postanowienia konsylium, a tymczasem ktoś podważył je i w efekcie końcowym wylądowałam na onkologii celem dalszego diagnozowania. Trochę przeszkodziło mi to w normalnym funkcjonowaniu. Ledwie co udało mi się wyjechać na malutkie pięć dni w cudowne miejsce, a tu telefon, że mam się zgłosić w poniedziałek rano na izbę przyjęć. Cóż było robić przepakowałam torbę i z mieszanymi uczuciami poszłam. Okazało się, że dalej będę diagnozowana w kierunku podania izotopu. Trochę mnie to podłamało ponieważ wolę walkę z tym diabelstwem wręcz, a nie na skróty. Na szczęście pocieszył mnie szaman, że izotop nie zawsze oznacza chemię. Jak zwał tak zwał to zdecydowanie nie mój cel. Będąc w instytucie jako pacjent niestety nie da się zapomnieć o chorobie, o tym co mnie spotkało. Chyba trzeba czasu żeby to sobie poukładać, chociaż cały czas wydaje się się, że już jestem z tym pogodzona. Choroba uświadomiła mi, że w natłoku spraw życia codziennego zapominamy jak ważne jest to, aby dbać o nasze wzajemne relacje i pielęgnować je. Tylko bliskie osoby potrafią wziąć na siebie ten ciężar i zmagać się z nim każdego dnia, potrafię widzieć naszą walkę i wspierać nas w niej. To wszystko uświadamia jak ważne są więzi między nami. Mój świat się zmienił, właściwie myślę sobie, że tworzę go na nowo i staram się w nim jak najlepiej funkcjonować. Próbuję nie myśleć o tym czego nie mogę, ale to co mogę. Pomimo mojej trudnej sytuacji, umiem być bardziej szczęśliwa ponieważ udaje mi się doceniać drobne rzeczy, które wcześniej nie były w ogóle zauważone. Warto zatrzymać się w tej życiowej gonitwie chociaż na chwilę. Wiem, że nasza codzienność przepełniona jest wieloma mało istotnymi problemami, które często my sami sobie stwarzamy. Postarajmy się skupić na tym co jest naprawdę ważne i istotne. Pamiętajmy, że mamy zawsze więcej niż się nam wydaje oraz, że mamy fantastycznych ludzi wokół siebie….. SYRACH Mój kochany Anioł Stróż co ja bym bez niego zrobiła?Przekonałam się po raz kolejny o Jego dobroci i Łaskawości. Zawsze oddaję się w jego opiekę , z szczególnie wtedy, gdy mnie coś przerasta lub przeraża. Prosiłam go cały czas żebym nie musiała dostać chemii i o to żeby guz się trochę zmniejszył. Chciałam mieć pewność, dowód, że to co robię jest słuszne. I wiecie co?? Guz jest ciut ciut MNIEJSZYYYY!!!! Konsylium, które podejmie decyzję o mojej chemii będzie pod koniec października, ale dzisiaj już wiem, że na 99,9% niczym nie będę leczona. Dziękuję Ci Syrachu….cudownie jest czuć jego bliskość. Cały czas mnie umacnia, pociesza, rozwiewa wątpliwości, a przede wszystkim zanosi modlitwy przed tron Pana Boga. Gdy tak sobie analizuję moją zażyłość z Syrachem uderza we mnie ogromna realność istnienia tych niebieskich duchów i ich współpraca z nami która obejmuje nawet najdrobniejsze dziedziny naszego życia. Myślę, że powinnam wyciągnąć z tego naukę dla siebie dla was również. Trzeba świadomie oddać się pod opiekę własnego Anioła Stróża, prosić go o pomoc i wysyłać go do tych, którzy go potrzebują. Przebywanie w obecności aniołów jest prawdziwym szczęściem. Kto tego szczęścia zaznał wie o czym piszę:) Ostatnie wpisy Warzywa strączkowe i soja w diecie przeciwnowotworowej Banany Żyj najlepiej jak potrafisz .Świadectwa ludzi którzy wygrali z rakiem Niewidzialny sznur “Zdrowie człowieka w niezdrowym świecie” Borys Bołotow Polecam
Link do zrzutki dla Karoliny : https://zrzutka.pl/rz4da9Fanpage Karolina -Moja Walka z Rakiem Piersi : https://www.facebook.com/karolinamalibuTrzy lata temu
Jewgienij Lebiediew trzy tomy, które zmieniły nieco spojrzenie na chorobę Share the post “Jewgienij Lebiediew trzy tomy, które zmieniły nieco spojrzenie na chorobę” FacebookTwitterGoogle+LinkedInE-mail […] Walka z RAKIEM Od dziecka marzyłam żeby zostać lekarką wojskową. Dlaczego tak? Myślę, że to wpływ między innymi filmu czterej pancerni i pies. Zawsze w swoich zabawkach miałam igły, strzykawki i jedną lalkę, która musiała znosić wszystkie zabiegi. Były też i misie ale niestety wypchane trocinami i po wstrzyknięciu setek zastrzyków z wody były do wyrzucenia:)W ciągu […] Rak nietolerancja Tak sobie od jakiegoś przeglądam wpisy różnych osób, które zmagają się z tym samym co ja. Niestety nie podoba mi się podejście osób, które te wpisy komentują! W wielu płaszczyznach naszego życia spotykamy się z nietolerancją. Wiem wiem stary wyświechtany temat , ale jakże na czasie. Pozwólcie, że trochę go odkurzę. Nietolerancja polega na BRAKU […] Rok 2015 rokiem MOCY !! Każdy z nas staje wobec tajemnicy cierpienia i choroby. Często swojej, kogoś z rodziny lub bliskich znajomych. Dzięki temu, że tajemnica ta ukazuje się bardzo wyraźnie potrafimy dostrzec sens tego, co nas spotyka. To prawda, że trudno jest odnaleźć sens w chorobie, ale właśnie to wnosi tą niesamowitą MOC. Czasami sama zastanawiam się skąd […] ŻYJ I WALCZ Z przykrością muszę stwierdzić, że z dnia na dzień przybywa coraz więcej osób, które się dowiadują, że są chore na raka. Wielu z nich myśli, że rak to wyrok. Rzeczywiście choroba ta zbiera wielkie żniwo, ale z obecną wiedzą medyczną i naturalną można ją uznać za chorobę przewlekłą ! W dodatku z rakiem można […] Ostatnie wpisy Warzywa strączkowe i soja w diecie przeciwnowotworowej Banany Żyj najlepiej jak potrafisz .Świadectwa ludzi którzy wygrali z rakiem Niewidzialny sznur “Zdrowie człowieka w niezdrowym świecie” Borys Bołotow Polecam
Rezonans miał dać jasny i wyraźny obraz tego czy są przerzuty do głowy. Okazuje się , że tak nie jest. Otóż sytuacja wygląda tak: W obu półkulach mózgu pojedyncze zbiorniki płynowe do 20x16 mm w lewym płacie potylicznym-zmiany po infekcji bąblowcem lub atypowe meta, większe i liczniejsze niż w TK z listopada.
Moi Drodzy,życie potrafi napisać taki scenariusz, jakiego by nie wymyślili najlepsi scenarzyści filmowi. Mam 50 lat. Urodziłem się w Wiśle i tu mieszkam z moją kochaną żoną Irką i córką Pauliną. Na co dzień byłem pracownikiem w sklepie motoryzacyjnym. Przez całe życie moja wielka pasją zawsze były i są rajdy samochodowe oraz skoki narciarskie. Osoby, które mnie znają, wiedzą, że zawsze prowadziłem aktywny tryb życia. Pomimo uprawiania ekstremalnych sportów, nigdy nic poważnego mi się nie stało i nigdy nie miałem problemów ze od listopada 2021 roku mój świat się...co tu ukrywać- zawalił. Podczas ostatniego rajdu w sezonie, w którym zdobyłem mój drugi tytuł Mistrza Polski, poczułem bardzo silny ból kręgosłupa i musiałem skorzystać z pomocy medycznej na rajdzie. Ból pojawił się w trakcie jazdy i był tak mocny, że odcięło mi mowę podczas dyktowania trasy mojemu powrocie do domu bóle nie ustępowały, a nawet się nasilały. Początkowo myślałem, że to dyskopatia. Po konsultacji z lekarzem zlecone zostały badania: RTG, rezonans magnetyczny i tomografia komputerowa. Badania wykazały złamania kręgów odcinka piersiowego kręgosłupa, złamanie żebra i mostka. Uraz okazał się na tyle poważny, że potrzebna była natychmiastowa operacja. W trakcie operacji przeprowadzonej został pobrany materiał do badania histopatologicznego. Wyniki okazały się bardzo złe. Stwierdzono u mnie wtórny nowotwór kręgosłupa, żeber, miednicy. Kolejne badania przynosiły kolejne złe diagnozy- poważne zmiany rakowe na narządach wewnętrznych. Onkolodzy stwierdzili, że nowotworem pierwotnym mógł być nowotwór płuc lub pęcherza momentu wykrycia raka, rozpocząłem chemio- i radioterapię. Podczas leczenia nastąpił udar niedokrwienny mózgu. Oprócz obecnej terapii, potrzebne są dodatkowe, niestety bardzo kosztowne metody leczenia. W tej chwili jestem bardzo osłabiony, mam problem z chodzeniem, potrzebuję pomocy osób trzecich i dodatkowej opieki. Jak widzicie sytuacja jest bardzo poważna. Przed pierwszym bólem kręgosłupa w listopadzie 2021 roku nie było żadnych objawów. To wstrętne choróbsko zaatakowało mój organizm znienacka i na bardzo dużym jak wiele osób mnie zna- nie poddaję się, jestem pełen optymizmu i walczę jak na najtrudniejszym odcinku specjalnym najtrudniejszego rajdu. Wiem, że uda się dojechać do tej upragnionej mety, choć droga jest kręta, wyboista, z wieloma podjazdami i zjazdami. Niestety ten nierówny dla mnie rajd jest wyczerpujący nie tylko dla mojego organizmu, ale i środków mojej rodziny. Dlatego zwracam się o pomoc do WAS- ludzi o wielkim sercu- o wsparcie finansowe mojego leczenia, o wsparcie walki z Wam Cieślar
Tańcząc nad przepaścią. Moja walka z rakiem - Opinie Na liście znajdują się opinie, które zostały zweryfikowane (potwierdzone zakupem) i oznaczone są one zielonym znakiem Zaufanych Opinii. Opinie niezweryfikowane nie posiadają wskazanego oznaczenia. Zobacz jakie opinie mają użytkownicy o produkcie Tańcząc nad przepaścią.
Mam na imię Maria. W lutym 1983 roku stwierdzono u mnie Stwardnienie Rozsiane (SM). Przez okres sześciu lat od momentu zachorowania przeszłam przez dwa ostre rzuty choroby, co uniemożliwiało mi chodzenie. Wiązało się to z pobytem w szpitalu oraz rehabilitacją. Następnie pojawiały się kolejne objawy choroby takiego typu jak: problemy z widzeniem i z równowagą oraz parastezje. W związku z tą chorobą została mi przyznana renta i II grupa inwalidzka. Pod koniec 2017 roku dodatkowo zdiagnozowano u mnie nowotwór szpiku kostnego, a dokładnie Szpiczaka Plazmocytowego. Choroba zaczęła się objawiać poprzez skazę krwotoczną, następnie doszły silne bóle kostne karku i klatki piersiowej. Przez pierwszą połowę 2018 roku zastosowano u mnie 6 cykli chemioterapii, po których zostałam zakwalifikowana do autoprzeszczepu. W listopadzie 2018 roku przeszczepiono mi komórki macierzyste, które poprzedzało podanie mega chemii. Po podaniu tejże chemioterapii nasiliły się objawy stwardnienia rozsianego takie jak silne zaburzenia równowagi, problemy z widzeniem, parastezje oraz problemy z samodzielnym poruszaniem się poza domem. Po autoprzeszczepie mam szansę wejść w specjalny program leczenia skojarzonego Carfilzomidu z Lenalidomidem. Wiąże się to z częstymi wyjazdami do Kliniki Hematologicznej we Wrocławiu oraz z zakupem dużej ilości leków osłonowych, które niestety nie należą do najtańszych. Utrzymuje się z minimalnej renty, która jest niewystarczająca na pokrycie bieżących wydatków związanych z codziennym życiem. Dużą pomoc otrzymuje od córki, ale ta mając swoja rodzinę nie jest w stanie pomoc mi w ponoszeniu kosztów leczenia i dojazdów do kliniki. Niedawno po raz drugi zostałam babcią i bardzo chciałabym widzieć oraz cieszyć się jak moje wnuczęta dorastają. Niestety ale bez ludzi dobrej woli moje marzenie będzie trudne do realizacji. Jeśli możesz i jeśli chcesz to proszę o wpłaty na konto i Twój 1 %. Dziękuję za każdą okazaną pomoc. Pomóc Marii można dokonując wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 Tytułem: “1375 pomoc dla Marii Czajkowskiej de Borenda” wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Maria: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” PL31109028350000000121731374 swift code: WBKPPLPP Bank Zachodni WBK Title: “1375 Help for Maria Czajkowska de Borenda” Aby przekazać 1% podatku dla Marii: należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1375 pomoc dla Marii Czajkowskiej de Borenda” Marii można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPAY: Podaruj Kawałek Nieba...
Film użytkownika Karolina Moja Walka z Rakiem (@karolinawalkazrakiem) na TikToku: „#lasrąk”.original sound - Tuty Jordan Morabito.
Zdrowe zakupy - Zalecono mi tomografię komputerową - wspomina Eugeniusz. - W wieku 57 lat usłyszałem druzgocącą diagnozę - rak prostaty. W sierpniu przeszedłem operację prostaty. Niestety, rak zajmował oba płaty gruczołu krokowego, przechodził w obręb tkanek otaczających oraz naciekał gałązki nerwowe. Wiedziałem, że sprawa jest poważna, nawet jeszcze nim powiedziano mi, że w 10 stopniowej skali Gleasona mam 7 pkt. (Skala Gleasona to zalecany przez WHO system klasyfikacji raka gruczołu krokowego, czyli prostaty. Jest silnie skorelowana z rokowaniami dotyczącymi przeżycia. Im więcej punktów, tym szanse są mniejsze. Po operacji Eugeniuszowi zaordynowano radioterapię. - Jednak jakaś wewnętrzna siła podpowiadała mi, że jeśli chcę żyć, powinienem zrobić coś więcej. Poza tym wiedząc, jakie są skutki uboczne radioterapii, podświadomie chciałem oddalić jej termin. Eugeniusz nie raz już stawiał czoła ciężkim sytuacjom, dlatego i tym razem postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczął szukać informacji w internecie, dosłownie pożerał książki o naturalnych metodach walki z rakiem. - Nie poprzestałem na czytaniu - opowiada. - Zrewolucjonizowałem swój sposób odżywiania. Zacząłem pić więcej wody. Ograniczyłem cukier i pszenicę. Ponadto wzbogaciłem dietę w przeciwutleniacze. W tym samym czasie usłyszałem o vidatoxie z Kuby. Wyciąg z jadu skorpiona to brzmi groźnie. Jednak gdy usłyszałem opinie innych osób, będących w podobnej sytuacji do mojej, zdecydowałem się na włączyć go do mojej terapii. Wszystko zaczęło się 200 lat temu na Kubie. Od wczesnych lat XIX w. w celach leczniczych stosowano tam jad tamtejszego skorpiona (Rhopalurus junceus). W 1991 roku doktor John Debin wraz z zespołem przeprowadził badania, które wykazały, że jad skorpiona z gatunku Leirus quinquestriatus ma właściwości przeciwnowo-tworowe i hamuje migrację glejaków. Willmar Schawbe w Farmakopei Homeopatii pisał również o podobnych efektach uzyskanych przy stosowaniu jadu skorpiona z gatunku Euscorpius italicus. Te dane zainspirowały naukowców z Labiofamu. Badaniu poddano myszy cierpiące na raka gruczołowego sutka. Okazało się, że podawanie gryzoniom ekstraktu z jadu skorpiona doustnie lub dootrzewnowo spowodowało znaczny spadek progresji nowotworu w zależności od dawki. U zwierząt z przerzutami do płuc przyjmowanie ekstraktu znacząco ograniczało występowanie i zmniejszało częstotliwość przerzutów do płuc. Przeprowadzone eksperymenty potwierdziły, że jad Rhopalurus junceus toksycznie wypływa na komórki nowotworowe pochodzenia nabłonkowego. Eugeniusz przyjmował Vidatox i co miesiąc regularnie kontrolował poziom PSA. - Ku zdziwieniu wszystkich cały czas utrzymywał się on poniżej 0,002 - wspomina. - To sprawiło, że wstrzymano decyzję o radioterapii. W kwietniu 2014 r., w 8 miesięcy po operacji zlecono mu wykonanie badania tomograficznego pod kątem nawrotu nowotworu i ewentualnych przerzutów. - Gdy lekarze zobaczyli wynik, oniemieli! Nie stwierdzono cech adenopatii ani zmian meta w kościach - śmieje się Eugeniusz. Badania przeprowadzone wśród 174 pacjentów obu płci z rakiem piersi, rakiem płuca i rakiem stercza wykazały wspomagające działanie preparatu Vidatox. 96% leczonych pacjentów cechował wskaźnik przeżycia powyżej 12 miesięcy, u 90% odnotowano istotną poprawę kliniczną, zaś w 62% przypadków nasilenie dolegliwości bólowych zmniejszyło się do poziomu umiarkowanego, bez potrzeby stosowania leków przeciwbólowych. Pozostałych 27% badanych osób w ogóle nie odczuwało bólu. Żaden uczestnik nie zgłaszał działań niepożądanych związanych ze stosowanym leczeniem. Homeopathic VIDATOX® to homeopatyczny środek bioleczniczy, w którym substancję czynną stanowi jad skorpiona z gatunku Rhopalurus junceus. Jego stosowanie ani nie wyklucza, ani nie ogranicza innych zastosowań w konwencjonalnej terapii nowotworów; skądinąd, jednoczesne stosowanie jadu z innymi lekami przeciwnowotworowymi może prowadzić do synergii lub wzmocnienia skuteczności konwencjonalnych preparatów przeciwnowotworowych. Przeprowadzono badanie retrospektywne i opisowe z udziałem131 pacjentów obu płci w celu oceny skuteczności wyciągu z jadu skorpiona u osób chorych na raka płuc, gruczołu krokowego, jelita grubego i żołądka. W pierwszej grupie stosowano leczenie typowe ze wskazań onkologicznych połączone z podawaniem Vidatox® 30 CH. W drugiej grupie podawano jedynie Vidatox® 30 CH. Badacze oceniali intensywność i częstość występowania dolegliwości bólowych, przeżywalność oraz objawy kliniczne co 7, 12, 18 i 24 miesięcy od rozpoczęcia badania. Wykazały one, że wyciąg z jadu skorpiona ma działanie przeciwbólowe, zwiększa przeżycie do ponad 25 miesięcy oraz zmniejsza występowanie objawów klinicznych. Połączenie jadu z konwencjonalnymi lekami przeciwnowotworowymi (Cyklofosfamid, 5-Fluorouracyl, Cisplatyna) podlegało ocenie w linii komórek guza płuc człowieka i w modelach in vivo. Obecność jadu skorpiona wraz z lekami przeciwnowotworowymi czyni możliwym to, że przy niższych dawkach i krótszych cyklach podawania leków przeciwnowotworowych osiągane są znacznie wyższe wartości wskaźników zahamowania wzrostu guza w porównaniu do leczenia nieskojarzonego. Dodatkowo, jad skorpiona jest w stanie działać z tymi lekami synergistycznie, co nasila pożądany skutek terapeutyczny. Przeprowadzono też badanie na temat stosowania preparatu VIDATOX® 30 CH, w ramach którego oceniano skuteczność i bezpieczeństwo przyjmowania roztworu jadu skorpiona Rhopalurus junceus (VIDATOX® 30 CH). Do badania włączono 114 pacjentów z rozpoznanymi nowotworami w zaawansowanym stadium, potwierdzonymi histopatologicznie, pochodzących ze szpitali lub uznanych ośrodków onkologicznych w różnych krajach na świecie (którzy zostali przeniesieni docelowo do ośrodka zdrowia LABIOFAM między lipcem 2010 a wrześniem 2011). Uzyskane wyniki pokazują, że korzystne zmiany kliniczne odnotowano u 74,6% badanych osób, którzy przyjmowali VIDATOX® 30 CH. Co więcej, znaczącej poprawie uległa jakość życia uczestników badania. Najlepszą odpowiedź terapeutyczną uzyskano wtedy, gdy VIDATOX® 30 CH stosowano 3 razy na dobę. Nie zgłaszano żadnych zdarzeń niepożądanych. Na XXXI Międzynarodowych Targach EXPOCOMER 2013. Oferta eksportowa Labiofam spotkała się z ogromnym zainteresowaniem wśród gości. Dużą uwagę przykuła linia produktów naturalnych i preparatu homeopatycznego Vidatox® 30CH. Nawiązano przy tym kontakty biznesowe z ponad 50 przedsiębiorcami. Podczas Targów Labiofam urządził specjalną wystawę poświęconą właściwościom preparatu homeopatycznego Vidatox® 30CH i jego korzystnemu wpływowi na zdrowie człowieka i wyraźną poprawę jakości jego życia, co został wcześniej zbadane i potwierdzone naukowo. Podczas Dnia Kubańskiego 2013 dystrybuowano egzemplarz pisma Biznes na Kubie, w którym ukazał się specjalny reportaż publicystyczny, dotyczący badań klinicznych nad preparatem homeopatycznym Vidatox® 30CH, połączony z wywiadem z Panią dr Marielą Guevara García, dyrektorem Działu Badań Klinicznych Labiofam. Dyrektor firmy do badań i rozwoju, Isbel González, wyjaśniła, że Vidatox jest preparatem homeopatycznym wykonanym z pięciu białek peptydowych o niskiej masie cząsteczkowej pochodzących z jadu skorpiona, i który wykazał "działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne i przeciwnowotworowe efekt w ponad 15 różnych liniach komórek nowotworowych". Według González, Vidatox został przetestowany na ponad pacjentów z rakiem, około 3500 z nich cudzoziemców, i pokazuje, "pozytywne rezultaty”, począwszy od "poprawy jakości życia” na "spowolnienie wzrostu nowotworu”. Vidatox jest wynikiem 15 lat badań i jest produkowany na Kubie. Zyskał dużą popularność w wielu krajach, między innymi we Włoszech. Więcej informacji: kontakt pod numerem tel. 515370674
Karolina -Moja Walka z Rakiem Piersi. 3,241 likes · 246 talking about this. Witam Cię na mojej stronie masz pytania pisz Dziękuję że jeseś ze mną
Mam na imię Aneta, mam 42 lata, dwójkę wspaniałych dzieci (7 i 9 lat) i kochającego mężczyznę przy sobie. Pod koniec zeszłego roku usłyszałam diagnozę, która zburzyła moje dotychczasowe życie – nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do kości, OUN i śródpiersia. Z powodu lockdownu wykrycie raka nastąpiło dopiero w stanie zaawansowanym, potem wszystko potoczyło się szybko – radioterapia mózgu, kolejne sesje chemioterapii, dziesiątki leków, ból i nieustający strach. Już dziś wiem, że muszę być gotowa na kolejne formy leczenia i że będziemy szukać każdego sposobu byle być jak najdłużej Pomóc Anecie można dokonując wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” Santander Bank 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 Tytułem: “2850 pomoc dla Anety Chomicz” wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Aneta: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawalek Nieba PL31109028350000000121731374 swift code: WBKPPLPP Santander Bank Title: “2850 Help for Aneta Chomicz” Aby przekazać 1% podatku dla Anety: należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2850 pomoc dla Anety Chomicz” Anecie można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPAY: Podaruj Kawałek Nieba...
RYiGPY. q0ig2valo3.pages.dev/77q0ig2valo3.pages.dev/65q0ig2valo3.pages.dev/91q0ig2valo3.pages.dev/52q0ig2valo3.pages.dev/29q0ig2valo3.pages.dev/20q0ig2valo3.pages.dev/72q0ig2valo3.pages.dev/53
moja walka z rakiem